Żeby korzystać z wakacji wcale nie trzeba wyjeżdżać gdzieś w daleki świat. Wystarczy wyjść na swoje „podwórko” i spojrzeć na nie okiem turysty. Zwiedzić to, co często mijamy, odwiedzić jakieś muzeum, czy po prostu pójść na spacer i czuć się jak na wakacjach.
Moim podwórkiem jest Warszawa i chociaż nie narzekam na szczególny nadmiar wolnego czasu, to i tak w ciągu każdego tygodnia staram się wyjść do jakiegoś dawno (albo nigdy) nie odwiedzanego przeze mnie warszawskiego miejsca.

Taka tam sielanka i ludzi niedużo, same zalety
Królikarnia
Dziś padło na pałacyk Królikarnia. Mimo tego, że bardzo dobrze znam jego rzut i rysunek elewacji (na studiach musiałam rysować go z pamięci), to w samym pałacyku nigdy nie byłam. Jest to niewielki obiekt zaprojektowany w nurcie palladiańskim przez Domenica Merliniego pod koniec XVIII wieku, pierwotnie pełnił funkcję pałacyku myśliwskiego (tak tak, nazwa jest nieprzypadkowa, przyjeżdżano tu polować na króliki, które z resztą tutaj też hodowano). Dość szybko został przemianowany na muzeum, bo kolejni właściciele trzymali w nim swoje kolekcje sztuki.
Ostatnimi właścicielami zespołu pałacowego była rodzina Krasińskich, która utraciła tą posiadłość na mocy dekretu Bieruta. Od jakiegoś czasu właściciele starają się odzyskać pałac i urządzić w nim rodzinną rezydencję – na ich miejscu zrobiłabym to samo, pałac jest niezbyt duży, ale za to piękny, ma wspaniały ogród i lokalizację na Mokotowie. Jednak Muzeum Narodowe robi co może żeby budynek nie wrócił do prawowitych właścicieli i dlatego, póki co, z Królikarni może korzystać każdy. Warto się tam wybrać, bo dookoła samego pałacu znajduje się całkiem przyjemny park (byłby wręcz idealny gdyby nie asfaltowe alejki…), w którym można spacerować między pięknymi rzeźbami, można też wziąć leżak i oddawać się błogiemu nicnierobieniu, a jak najdzie nas ochota można wejść do środka pałacu i zwiedzić aktualną wystawę.
- Rzeźba w Królikarni
- Taki widok mamy jak wchodzimy na wystawę, w kontrświetle – piękna rzeźba Augusta Rodina
- A to jak spojrzymy w górę – charakterystyczna kopuła pałacyku
Kobieta w polu widzenia
Przez całe wakacje, do 18 września w pałacu Królikarnia można podziwiać wystawę o tytule Rodin/Dunikowski. Kobieta w polu widzenia. Zestawienie jest odrobinę egzotyczne, bo panowie nie mają zbyt wielu cech wspólnych. Auguste Rodin – XIX wieczny rzeźbiarz, przedstawiciel impresjonizmu w rzeźbie, jego dzieła charakteryzuje dość wierne oddanie postaci ludzkiej, cech fizycznych, ale też stanu ducha. Rzeźby Rodina często są melancholijne, dla mnie wręcz delikatne, no po prostu śliczne. Do tego mamy Xawerego Dunikowskiego, którego twórczość przypada na wiek XX, głównie pierwszą połowę. Jego postacie są często zgeometryzowane, można powiedzieć, że dość grubo ciosane, z pewnością brak im rodinowskiej delikatności. We wstępie do wystawy można przeczytać uzasadnienie tego nietypowego zestawienia, otóż Xawery Dunikowski inspirował się twórczością Rodina. Trochę to naciągane, bo kto by się nie inspirował jednym z najwybitniejszych rzeźbiarzy ever.
Tak czy siak, na wystawie jest sporo naprawdę pięknych rzeźb i zjawiskowe akwarelowe szkice Rodina. Nie trzeba też być znawcą sztuki żeby móc je docenić, więc pójście tam nie będzie stratą ani czasu ani pieniędzy.
Gofry w Milanovo
Po nakarmieniu swoich umysłów kulturą dobrze jest nakarmić też swoje żołądki. Można to zrobić w Królikarni, jest tam kawiarnia, są wspomniane wcześniej leżaki i pewnie sama chciałabym tak zrobić gdyby nie to, że wczoraj jadąc Puławską wpadł mi w oko lokal o nazwie Milanovo. Miejsce jest dokładnie naprzeciwko bramy Królikarni i rzuca się w oczy swoim uroczym wystrojem, a, że lubię jak jest zaprojektowane to poszłam. I to była bardzo dobra decyzja, bo zjadłam tam najlepsze gofry w życiu. Zapomnijcie o bitej śmietanie z jagodami w Kołobrzegu czy innym Darłówku, a już szczególnie o ohydnych sztucznych frużelinach (fuj) – gofry na wytrawnie, to jest TO! Niebo w gębie!!! Do tych gofrów ja po prostu nie mam żadnych pytań.