W sieci jest pełno artykułów i komentarzy o obcych kulturowo Syryjczykach, którzy jako uchodźcy są zagrożeniem dla naszej, polskiej kultury. Przeważnie te wypowiedzi oparte są na powtórzonych plotkach, zmyślonych niusach, lęku i relacjach pojedynczych osób, czyli tak zwanych „dowodach anegdotycznych”. Dlatego żeby zaprowadzić jakąś równowagę w tych relacjach podrzucę kilka moich własnych anegdot, można powiedzieć kontrrdowodów anegdotycznych, które przedstawią Syrię w trochę innym świetle.
Zacznę od tego, że w przeciwieństwie do większości osób dowodzących wyższości polskiej kultury nad syryjską, ja byłam w Syrii. W 2009 roku byłam w Syrii na wymianie studenckiej z Uniwersytetem al-Baath w Homsie. Co prawda nie byłam tam długo i nie prowadziłam badań ani statystyk zachowań ludzkich, ale mogę powiedzieć co widziałam sama, moimi oczami (i obiektywem aparatu).
-
W Syrii mieszkają normalni ludzie
Jak już wspomniałam, byłam tam na wymianie z wydziałem architektury uniwersytetu al-Baath w Homsie. Więc można chyba zakładać że na wyższej uczelni nie studiują jacyś neandertalczycy, tylko jednak inteligentni ludzie. Bronią tam prac licencjackich, inżynierskich, magisterskich, doktoratów, czyli robią to co samo my na naszych uczelniach. Ach, no i ten uniwersytet miał oczywiście więcej wydziałów niż jeden. A do tego miał bardzo fajny, rozległy kampus.
Ludzie chodzący po ulicy byli ubrani w takie same sieciówkowe ciuchy jak my. Nie chodzili w tradycyjnych strojach muzułmańskich, jak to się czasem usiłuje przedstawiać. Mało tego, nie wszystkie kobiety na ulicy miały zakryte włosy. Ja nie miałam zakrytych włosów, chodziłam tam w szortach i w koszulkach na wąskich ramiączkach. I co? I nic.
W Syrii chodziliśmy też do restauracji, w której codziennie próbowaliśmy zamówić kebab i codziennie na naszych talerzach lądowało coś innego o tej nazwie, jednak nigdy nie były to skrawki mięsa zawinięte w pszenny placek. Pszenne placki z hummusem i sałatką tabbouleh dostawaliśmy za to na przystawkę.
Wieczorami, jak to studenci, chodziliśmy z innymi syryjskimi studentami na sziszę, czasem też na drinka. W tym „muzułmańskim” kraju alkohol był łatwo dostępny i stosunkowo tani.
Poranna kawa była taka jak trzeba. Mocna i z kardamonem.
-
Obca kultura???
Argument o „obcości” kultury jest o tyle zabawny, że jeżeli przeanalizujemy sobie historię naszej europejskiej kultury to może się okazać, że Syryjczycy są bardziej europejscy niż Polacy.
Syria (w przeciwieństwie do Polski) istniała już w starożytności i była częścią Imperium Rzymskiego. Pozostałością po dawnej świetności i kulturze jest (alby była) Palmyra, o której w swoim pierwszym wpisie na blogu pisał Radek – zachęcam do kliknięcia i przeczytania, tym bardziej, że Palmyry takiej jak na naszych zdjęciach już nigdy nie zobaczymy.
Palmyra to nie jedyne pozostałości rzymskie jakie można zobaczyć w Syrii. Inne to ruiny miasta Apamea, założonego ok. 300 lat p.n.e., obecnie znajduje się tam stanowisko archeologiczne (a przynajmniej znajdowało się tam przed toczącą się wojną).
Ale jakieś rzymskie ruiny to za mało. Przecież Rzymianie wierzyli w jakiś swoich bożków o dziwnych imionach, które teraz noszą planety. Odrzućmy więc pogaństwo i poszukajmy jakiś znamion chrześcijaństwa.
Otóż tak się składa, że Damaszek (stolica Syrii) był jednym z pierwszych miejsc, gdzie wierzono w religię chrześcijańską. Mało tego, rozpropagował ją tam sam św. Paweł. W Damaszku znajduje się też jedna z najstarszych, największych i najważniejszych świątyń muzułmańskich – meczet Umajjadów. W tym meczecie znajduje się grób Jana Chrzciciela, przed którym mogą się modlić zarówno muzułmanie jak i chrześcijanie.
Być może niektórych z was zainteresuje też, że to w Syrii znajduje się najstarsza na świecie świątynia chrześcijańska – Domus ecclesiae w Dura Europos. To właśnie w Syrii mogłam zobaczyć jeden z najlepszych przykładów wczesnochrześcijańskiej śwątyni w Qalb Lozeh. Świątynia jest położona w niewielkiej wiosce, już nie pełni swojej funkcji, ma formę ruiny, którą można zwiedzać.
Religia chrześcijańska ustąpiła muzułmańskiej w średniowieczu, jak to zwykle wtedy bywało, stało się to z przyczyn ekonomiczno – politycznych – zmieniła się władza, więc opłacało się zmienić też poglądy. Jednak społeczność chrześcijańska przetrwała tam te prawie 2000 lat i w 2009 roku wciąż istniały w Syrii społeczności chrześcijańskie. Syria ma mnóstwo zabytków i świątyń chrześcijańskich, których przez wieki nikt nie niszczył, ba, nikomu one nie przeszkadzały. Muzułmanie i chrześcijanie żyli obok siebie w poszanowaniu i tolerancji (co nie znaczy, że zawsze w pełnej miłości).
Jedną z takich chrześcijańskich społeczności stanowi maleńka miejscowość Ma’loula. Jest to jedno z trzech miejsc na świecie, gdzie zachował się język aramejski, czyli ten, którym mówił Jezus Chrystus. W kościele świętej Tekli można usłyszeć modlitwy odmawiane w tym właśnie języku, a także podziwiać kolejną świątynię sprzed ponad 1000 lat.
Innym istotnym dla Chrześcijan kościołem jest (był?) istniejący i funkcjonujący w Homsie kościół Świętej Marii od Paska. Jeżeli słyszeliście co nieco o chrześcijaństwie, to możecie wiedzieć, że relikwie są czymś, co jest szczególnie cenione i czczone. Relikwie to takie ”pamiątki” po ważnych dla religii osobach i przedmiotach, np. zęby świętego albo kolec z korony cierniowej. W tym kościele w Homsie znajdują się relikwie paska Maryi, matki Jezusa, wydaje mi się, że dla wyznawców Chrześcijaństwa przedmiot dość istotny.
No, ale to cały czas może być dość daleko od naszej, polskiej kultury. W końcu w Polsce nie było wczesnego chrześcijaństwa, więc ciężko nam się z nim utożsamiać. W Polsce były za to zamki! No więc proszę bardzo, w Syrii również były zamki. I co szczególnie przerażające, niektóre z nich także w ostatnich latach pełniły swoją obronną rolę…
Krak des Chevalier to zamek zbudowany co prawda dla emira Aleppo, ale w XII wieku podbity i znacząco rozbudowany przez zakon joannitów (którzy w XII wieku przyjechali tam zapewne szerzyć średniowieczną „religię pokoju”). Znajdują się tutaj kulturowo obce Europejczykom formy takie jak na przykład ostre łuki gotyckie czy sklepienia krzyżowo-żebrowe. Gdyby nie wojna, pewnie cały czas zamek byłby jedną z największych atrakcji turystycznych Syrii.
Czy tego chcemy czy nie, Syryjczycy są potomkami obywateli Cesarstwa Rzymskiego oraz pierwszych chrześcijan tak samo jak my jesteśmy potomkami słowiańskich plemion czczących Światowida.
Współcześni Syryjczycy mają samochody, komputery, telewizory, smartfony, niektórzy mają nawet domy z basenami. Mają też plaże, których używają dokładnie w ten sam sposób, w jaki robią to Europejczycy. Oglądają te same filmy i seriale, co my. Być może nie wszyscy wiedzą, że Hugh Grant jest najwspanialszym aktorem naszej Zachodniej kultury, ale takie różnice kulturowe jestem w stanie tolerować. Myślę, że gdyby nie wojna to nie byliby aż tak zdesperowani żeby opuszczać kraj.
-
Co było nie tak?
Czy w Syrii przed wybuchem wojny wszystko było super? Nie. Był to kraj modernizujący się, jednak ciągle dość biedny. Do tego w autorytarne rządy sprawował tam prezydent Baszar al Asad. W każdym sklepie, kiosku, urzędzie wisiały portrety obecnego i poprzedniego prezydenta. Trochę było to dziwne. W towarzystwie syryjskich studentów nigdy nie rozmawiało się na tematy polityczne. Jako grupa z Polski, oprócz naszych partnerów z wymiany, mieliśmy nieodłączną grupę towarzyszy z samorządu studenckiego. Po co oni byli? Nie wiadomo. Wiadomo za to, że w Syrii były więzienia polityczne. Więc nie można powiedzieć, że było tam różowo i że ludzie nie mieli prawa domagać się zmian.
Jednak to, co się stało, wykroczyło daleko poza wojnę domową, której celem jest obalenie reżimu. W syryjski konflikt zaangażowanych jest wiele państw z regionu, a do tego USA i Rosja. Trudno powiedzieć czyje interesy są tam teraz rozgrywane. Nikt nie wydaje się mieć pomysłu na zakończenie tej bezsensownej wojny.
Nie wiem czy miejsca, które odwiedziłam w 2009 roku jeszcze istnieją, czy w ogóle przypominają to, co mam na zdjęciach. Nie wiem jak można zakończyć konflikt w Syrii tak, żeby jej obywatele nie musieli opuszczać swojego kraju, zostawiać zniszczonych domów i pięknych krajobrazów. Nie wiem, czy w ogóle można im tak naprawdę pomóc. Wiem natomiast, że każdy człowiek, który stracił swój dom zasługuje na empatię, współczucie i szacunek.

Qalb Lozeh – jeden z najstarszych przykładów architektury wczesnochrześcijańskiej

Wczesnochrześcijanski kościół Szymona Słupnika

.

Wczesnochrześcijanski kościół Szymona Słupnika. Nie wiadomo czy jeszcze istnieje.

Wczesnochrześcijanski kościół Szymona Słupnika

Palmyra. Wspaniałe, magiczne miejsce. Szkoda, że już nie istnieje.

Wnętrze jednego z kościołów chrześcijańskich

Uliczka w Hamie.

Hama. Panowie oddają się wędkarstwu. Egzotyczne zajęcie 😉

Norie w Hamie. W przeszłości te wielkie koła służyły do podnoszenia wody.

Apamea

Rzymska kolumnada w Apamei

Widok na biblijne miasto Hama.

Urokliwa uliczka w mieście Hama.

Dziedziniec Krak des Chevaliers.

Sklepienie w Krak des Chevaliers

Syria czy Europa? Bez podpisu trudno odgadnąć, że to gotyckie łuki w zamku Krak des Chevaliers w Syrii.

Damaszek nocą. Tysiące lat cywilizacji. Do tej pory jak patrzę na to zdjęcie to mam ciarki.

Wśród punktów handlowych raz na jakiś czas wygląda na nas twarz prezydenta

Dziedziniec meczetu – tu panuje niezobowiązująca, luźna atmosfera

Meczet Umajjadów – wyjątkowe miejsce dla muzułmanów i dla chrześcijan

Morze w Syrii jest piękne.
.