Obudziłam się niewyspana. Całą noc byłam atakowana przez muchę o sadystycznych zapędach. Kiedy w obronie własnej właziłam pod kołdrę, automatycznie robiło się nieznośnie gorąco.
Nawet bez tej kołdry powietrze w sypialni było jak gęsta zupa, a sen, a właściwie udawanie snu, było jak pływanie w tej zupie. I pewnie moje doświadczenia nie są jakoś szczególnie odosobnione, bo każdy zna ten stan, kiedy nie można zasnąć, ale jednocześnie nie da się otworzyć oczu. Przecież można wstać, zabić muchę, zamiast kołdry przykryć się prześcieradłem i przespać noc jak człowiek. Kosztowałoby to 5 minut rozdrażnienia, ale zyskiem byłoby parę godzin snu. Niestety, takie kalkulacje utknęły gdzieś w gorącej zawiesinie powietrza i przez prawie całą noc znajdowałam się na pograniczu snu i jawy.
Prawdę mówiąc, całkiem lubiłam ten stan. Śniłam o tym, że jestem w Neapolu, nazywam się Elena Greco, z nieba leje się żar, a okolicą rządzi mafia. Ja (jako Elena) wybieram się właśnie na wakacje na wyspie Ischii, gdzie będę całe dnie kąpać się w morzu i wygrzewać na plaży, ale teraz jestem jeszcze w rozgrzanym, gęsto zabudowanym mieście. W Neapolu byłam na początku tego roku. Nie osobiście, ale za sprawą Eleny Ferrante i jej cyklu neapolitańskiego, a także za sprawą nieocenionego google street view (tak już mam, że książki czytam z włączoną mapą). Tak właśnie wyobrażałam sobie powietrze w Neapolu – tak gorące, że nawet wiatr nie daje żadnego chłodu, gęste, z natrętną muchą siadającą co chwila na spoconej skórze. Książki Ferrante są napisane bardzo realistycznie – nie ma tam wymuskanego piękna letnich kurortów, za to jest brud, ciasnota biednej dzielnicy, spaliny samochodów, strome uliczki, po których trzeba się wspinać.
Głównymi bohaterkami są, urodzone tuż po II wojnie światowej, Elena i Lila, przyjaciółki z jednego podwórka, których największą ambicją jest wyrwać się z biedy. Lata 60. i 70. to nie są czasy, kiedy kobiety mogły z łatwością porzucić rodzinny dom i osiągnąć coś własną pracą. Rzeczywistość jest brutalna, mieszkańcy właściwie całe życie spędzają wyłącznie w swojej dzielnicy, Elena dopiero w wieku 15 lat po raz pierwszy widzi morze. Kluczem do społecznego awansu jest odpowiedni wybór męża. W biednej dzielnicy wybór był nieduży, właściwie trzeba było się zdecydować na przedstawiciela lokalnej mafii. Prawie niewyobrażalne było postawienie na własny rozwój i edukację.
Cykl neapolitański Eleny Ferrante czyta się bardzo szybko, chociaż historia jest właściwie zwyczajna, bo opisuje 50 lat życia dwóch przyjaciółek, od ich dzieciństwa do dojrzałości. Jednak mimo tego, że lekka, historia porusza wiele poważnych tematów. Bieda, przemoc, seks, wykorzystanie kobiet, feminizm, znaczenie wykształcenia i pochodzenia, czy osoba ze społecznych dołów jest w stanie wspiąć się na sam szczyt hierarchii społecznej, czy już zawsze będzie wytykana palcami jako obca.
Więc jeżeli macie ochotę na upalne czytadło z drugim dnem to polecam książki, które nie dają łatwo o sobie zapomnieć. Polecam tym bardziej, że tego lata (czyli mniej więcej teraz) HBO rozpoczyna zdjęcia do serialu opartego na książkach Ferrante, a cały cykl został już zaliczony do najlepszych książek XXI wieku. Cykl zaczyna „Genialna Przyjaciółka”, a potem po kolei są: „Historia nowego nazwiska”, „Historia ucieczki”, „Historia zaginionej dziewczynki”.