Lista najciekawszych miejsc, w których byłam w zeszłym roku i które polecam. To krótkie zestawienie w ciągu najbliższych miesięcy będzie rozwijane o przewodniki po tych miejscach, bo każde jest szalenie interesujące. Tak więc tekst jest zajawką tego, co w tym roku ukaże się na blogu.
- Frankfurt
Byłam tam prawie dokładnie rok temu, żeby zebrać materiał do mojej pracy magisterskiej na temat wieżowców. Bo to właśnie wysokie siedziby banków są tym, z czego Frankfurt dziś słynie. Co ciekawe dla mnie jako architekta, to to, że wieżowce są tutaj zlokalizowane tuż przy najstarszej, odbudowanej po wojnie części miasta a także wokół dawnych fortyfikacji miejskich, gdzie dziś jest otwarta zielona przestrzeń publiczna.
Frankfurt był też dla mnie pewnym zaskoczeniem. Spodziewałam się zimnej dzielnicy biznesowej, a dostałam przyjemne niemieckie miasto z bardzo dobrą architekturą, świetnymi muzeami, malowniczą rzeką i wieżowcami. No po prostu pięknie.
- Miśnia
To w tym małym miasteczku na dworze Augusta II, króla Polski i jednocześnie elektora saskiego, powstała w 1710 roku pierwsza europejska manufaktura porcelany. I ta manufaktura istnieje do dziś, można ją zwiedzać i kupować porcelanę. Do tego, zupełnym przypadkiem, jest tam tak pięknie, że o jeżu. Wspaniały strzelisty gotycki zamek na bardzo stromym wzgórzu, dookoła niego niskie miejskie domy, a u stóp płynie Łaba. Czego chcieć więcej?
- Toledo
Miasteczko podobne wielkością i usytuowaniem do bawarskiej Miśni: jest wzgórze, jest zamek, są małe domki, jest rzeka i most. Tyle tylko, że nie leży w Bawarii a pod Madrytem, a historycznie miało dużo większe znaczenie jako stolica Kastylii i siedziba arcybiskupstwa. Historia Toledo sięga starożytności i jest niezwykle burzliwa. Ścierały się tu wpływy różnych nacji i grup społecznych. Jest to jedno z najważniejszych miast stanowiących dziedzictwo Hiszpanii, nie sposób napisać o nim w kilku zdaniach.
- Amsterdam w Dzień Króla.
Amsterdam jest pięknym miastem. A Amsterdam w Dzień Króla jest niesamowitym przeżyciem. Jest to celebracja urodzin króla Wilhelma Aleksandra, które przypadają na 27. kwietnia. Wygląda to tak jakby ktoś zaprosił cały kraj na gigantyczną imprezę, która odbywa się w stolicy, a wszyscy z tego zaproszenia skorzystali. Ulice i kanały zalane są przez morze bawiących się Holendrów, ubranych w narodowy kolor – pomarańczowy (pochodzi on od dynastii Oranje-Nessau, z której pochodzi rodzina królewska). Ciekawostką jest, że sprzedając coś tego dnia nie trzeba odprowadzać podatku, więc na ulicach można spotkać mnóstwo małych kramików ze wszystkim co sobie można wyobrazić.
- Gdynia
Na koniec jedyne w zestawieniu polskie miasto. Bardzo lubię tam jeździć, bo ma w sobie jakiś taki niespieszny urok i do tego zawsze można iść na spacer posłuchać kojącego szumu morza.
Gdynię lubię za to, że pozwala mi mieć nadzieję, że piękno i dobry dizajn nie dla każdego są obojętne. Za każdym razem, kiedy jestem w tym mieście, znajduję nową, świetnie zaprojektowaną knajpkę, w której można zjeść pyszne autorskie potrawy. Ilość dobrze zaprojektowanych lokali na mieszkańca prawdopodobnie jest tutaj najwyższa w Polsce 🙂
a na koniec film o Gdyni: