Zima to zdecydowanie najgorsza pora roku, więz żegnam ją bez żalu. Tym bardziej, że malinowa herbata już mi bokiem wychodzi, a przytulny kocyk zaczął gryźć (chociaż nigdy tego nie robił). Konsumowanie kultury też szło mi dość opornie, jednak parę ciekawych rzeczy udało mi się zobaczyć i zwiedzić.
#doodwiedzenia
Wystawa Obcy w domu w muzeum Polin dostała już łatkę kontrowersyjnej. Tak się składa, że miałam okazję ją zwiedzić na dwa dni przed oficjalnym otwarciem i napisałam z niej dość stonowaną relację, którą możecie przeczytać tutaj. A samą wystawę bardzo polecam, szczególnie osobom, które nie do końca łapią o co chodziło z tym marcem 68, a chciały by się dowiedzieć. Wystawa bardzo czytelnie porządkuje informacje i naświetla wydarzenia wraz z tłem historycznym. Bardzo warto ją zobaczyć, chociaż nie ma się po niej optymistycznego nastroju.
#dozobaczenia
Sezon oskarowy zobowiązuje. Widziałam wszystkie filmy nominowane w głównej kategorii, poza jednym. Jeśli chcecie wiedzieć jakim i jaka jest moja opinia o wszystkich pozostałych filmach z tegorocznej Oskarowej stawki, to koniecznie kliknijcie żeby przeczytać mój wpis, w którym przedstawiam plusy i minusy każdego z nich.
Jakiś czas temu wybrałam się też do Imaxa na Czerwoną Jaskółkę z Jennifer Lawrence. I muszę przyznać, ze to był bardzo porządny film szpiegowski, ze świetną, skomplikowaną intrygą. Więc jeśli tak jak ja kochacie rozwiązywać łamigłówki (kto kogo wrabia, kto jest po czyjej stronie, czy to jest agent podwójny czy potrójny) to na pewno będziecie się na Jaskółce bawić wybornie.
#doprzeczytania
Książką, która zostanie na dłużej w mojej pamięci był Czas przeszły, niedoskonały Juliana Fellowesa. To opowieść o zmianie obyczajowej jaka wydarzyła się w Anglii w ostatnich 50 latach w Anglii. Rody szlacheckie w połowie XX wieku już dość intensywnie musiały walczyć o utrzymanie się na powierzchni. Zmiany społeczne spowodowały, że utrzymanie wielkich majątków stało się diabelnie trudne. A, co chyba nawet gorsze, do bycia nową arystokracją zaczęli aspirować nowobogaccy biznesmeni. Narrator z jednej strony pogardza snobistyczną postawą arystokracji, a z drugiej strony sam jest jej częścią, więc darzy ją sentymentem i zrozumieniem. Natomiast esencję fabularną tej powieści stanowią liczne romanse, można powiedzieć, ze wręcz mezalianse, między młodym aspirującym chłopakiem z klasy średniej a całym mnóstwem młodych dam. O tym, że chętnie obejrzałabym serial na podstawie tej książki (tam są rozdziały napisane pod odcinki, nic tylko brać i nagrywać!) pisałam tutaj, we wpisie znajdziecie też moje typy co do ewentualnej obsady.
Miałam na tym blogu nie poruszać tematu architektury, ale doszłam do wniosku, że biografia Le Corbusier architekt jutra dotyczy bardziej historii życia znanego architekta niż samej architektury, którą tworzył. A był to jeden z najbardziej cenionych, ale i kontrowersyjnych, projektantów swojej epoki. Niektórzy uważają go za twórcę modernizmu, i tak można uważać po przeczytaniu (szczególnie końcówki) tej książki – ale nie jest to prawda, on był po prostu wybitnym twórcą. Z Le Corbusierem jest trochę jak z firmą Apple – ma swoich wyznawców, do których trudno trafić racjonalnymi argumentami, co nie znaczy, że jest pozbawiony zalet. Nie mniej, życie tego architekta było nietypowe, odważne i pełne pasji, a Anthony Flint opisał je bardzo swobodnie i interesująco.
Tu jest moja opinia w serwisie lubimy czytać, trochę nie wiem jak ten serwis działa poza ocenianiem książek, ale jeśli macie ochotę mnie tam poobserwować to jestem: http://lubimyczytac.pl/ksiazka/3746845/le-corbusier-architekt-jutra/opinia/45301009#opinia45301009